środa, 14 maja 2014

Rozdział XVI


Kiedy zjedliśmy kolację Nathan posprzątał ze stołu, a ja przeniosłam się na kanapę do salonu. Usiadłam i włączyłam telewizor. Przełączając programy poczułam dłonie chłopaka wędrujące po moim brzuchu.
-Nathan, co ty robisz?-zapytałam obracając się
Chłopak nie odpowiedział i przytulił mnie do siebie od tyłu.
-Nathan!?-zapytałam ponownie
-Chciałem Cię przeprosić...-powiedział nadal nie pozwalając mi się odwrócić do niego przodem
Nie odpowiedziałam.
-Sam, chciałem Cię przeprosić za to co się wydarzyło odkąd mnie znasz. Odkąd Cię porwałem... No i chciałem, żebyś wiedziała, że ...-przerwał
-Że ?-zapytałam
-Kocham Cię Sam, nie potrafię Cię zostawić. Próbowałem, ale nie potrafię. Wiem, że stało się za dużo, abyś mnie pokochała i abyśmy byli razem, ale chcę, żebyś wiedziała, że chcę się Tobą opiekować. Nie pozwolę, aby cokolwiek się Tobie stało, rozumiesz? Sam ja ...- przerwałam mu obracając się i spoglądając mu głęboko w oczy
-Sam ja Cię kocham...-powiedział patrząc mi w oczy
Zarzuciłam ręce na jego szyję i zbliżyłam twarz. To co przed chwilą powiedział, wydawało się prawdziwe, realne... Nathan zbliżył swoje usta do moich i oddał delikatny pocałunek. Przeczesał moje włosy palcami i popatrzył mi głęboko w oczy...





Nasze usta znowu się złączyły, teraz jednak w długim, namiętnym pocałunku. Nathan wziął mnie na ręce i przytulił mocno do siebie. Cały czas całował mnie namiętnie. Zaniósł mnie do pokoju i położył delikatnie na łóżku. Położył się obok i zamknął oczy.
-Sam.. Przepraszam.. nie powinienem, po tym wszystkim co zrobiłem...-powiedział zmieszany chłopak
-Cii..-przerwałam mu siadając na jego brzuchu i przytulając się mocno. Nathan objął mnie i przytulił do siebie. Słyszałam jego serce, które zaczęło szybciej bić.



-Sam..?-zaczął
-Cii..-powiedziałam przykładając moje usta do jego, które później złączyły się w długim, namiętnym pocałunku. Poczyłam dłonie Nathana na moich pośladkach, ja natomiast ściągnęłam mu koszulkę i zobaczyłam pięknie wyrzeźbioną klatkę piersiową i brzuch. Przejechałam dłonią po idealnych obojczykach i ramionach. Chłopak się uśmiechnął i pozbył mojej koszulki. Szybko wylądowałam pod nim, a on całował mnie po szyi i dekolcie. Czułam jak jest nam gorąco. Jego delikatne całusy zamieniły się w namiętne pocałunki.
-Chcesz tego?-zapytał patrząc mi w oczy
-Tak, chcę to zrobić z Tobą i tylko z Tobą...-odpowiedziałam
-Ale jeśli nie chcesz...-zaczął, lecz przerwałam mu kolejnym pocałunkiem...



***

Obudziłam się w ramionach Nathana. Chłopak słodko spał. Wtuliłam się w jego ramiona mocniej budząc go. Nathan pocałował mnie namiętnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam jego pocałunek przytulając się do jego nagiego torsu. Chłopak gładził mnie po włosach.
-Ohh... Kocham Cię Sam...-szepnął
-Nathan...?-zapytałam
-Tak?-
-Kocham Cię...-szepnęłam i zamknęłam oczy.
Poczułam jego ciepłe ręce na moim brzuchu. Chłopak przysunął mnie bliżej do siebie i objął w talii. Poczułam, że mam wszystko. Że znowu jestem szczęśliwa. W jego ramionach czułam się bezpieczna. Już na zawsze będziemy razem...

THE END

----------------------------------------------------------------------------------

Tak Kochani, to już koniec tego opowiadania :) Mam nadzieję, że Wam się podobało. Czekam na komentarze :)

Mam już pomysł na nowe opowiadanie ;)

Macie pytania? --> ASK
Mój drugi blog --> klik

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział XV


Dedykacja dla Daniello ! <3

Przez następne kilka dni coraz częściej "przypadkowo" spotykałam Nathana. Tutaj spotkałam go w sklepie, tutaj na ulicy, później za mną szedł. Miałam go naprawdę dosyć. Kręcił się cały czas obok mnie, tak jakby mnie śledził, czy coś... Od ostatniej imprezy i spotkania Nikodema nie poszłam do żadnego klubu. Nie miałam ochoty znów spotykać tego typa ani Nathana "ratującego mi życie". No dobrze, może i Nath uratował mnie przed tym dupkiem, ale zaczyna mnie naprawdę wkurzać...
Szłam tak przez ulicę z książkami zamyślona i nie patrzyłam przed siebie. Uderzyłam w kogoś i usłyszałam:
-Ała!-
-Ojej, przep..-powiedziałam wstając z ziemi i ujrzałam kpiący uśmiech
-Nathan?!-zapytałam niedowierzająco
-Znowu się widzimy! Oj ty niezdaro-powiedział kpiąco chłopak z wielkim uśmiechem na twarzy
-Możesz na mnie nie wpadać?-zapytałam
-Emm... to ty na mnie wpadłaś...-odpowiedział uśmiechając się i mrużąc przy tym oczy
-Yhh... po co przyjechałeś do tego miasta?! Wyjedź stąd i nie będziemy na siebie wpadać..-powiedziałam z irytacją w głosie
-Sorry, ale nie. Mam tu przyjaciół i dom. Przykro mi-zachichotał
-Zejdź mi z oczu Nathan-uderzyłam do w prawe ramię i poszłam przed siebie, usłyszałam tylko dziki śmiech chłopaka
"Nienawidzę go.."-powiedziałam do siebie w myślach

***

-Znowu go spotkałaś?-zachichotała Cari
-Niestety...-powiedziałam
-Love forever Sami!-krzyknęła
-Coo?-uderzyłam chichotającą przyjaciółkę poduszką
-To co słyszałaś! On Cię kocha, a ty jego!-krzyknęła dziewczyna uciekając do kuchni przed lecącą poduszką
-Nieprawda! nienawidzę go!-odpowiedziałam
"To nie może być prawda. Jak można kochać porywacza, który mnie wkurza i prześladuje? Niee, to nie może być prawda. Cari się myli. Nienawidzę go, zniszczył mi życie... chociaż jak jest obok to tak dziwnie jakoś i ma takie seksowne oczy, tak słodko je mruży... hmmm, Boże Sam ogarnij się, o czym ty myślisz?"- zganiłam swoje myśli i poszłam za przyjaciółką do kuchni
-Co jemy?-zapytałam przyjaciółkę
-Aha... nie powiedziałam Ci czegoś.. no bo...-zaczęła, ale dzwonek do drzwi jej przerwał
-Spodziewasz się kogoś?-zapytałam patrząc na Cari, a ona tylko się uśmiechnęła
Otwarłam drzwi, aby natychmiast je zamknąć. Niestety noga "gościa" stanęła między drzwiami i nie udało mi się ich zamknąć
-Nie zapraszałam Cię-powiedziałam dociskając drzwi
-Sam się zaprosiłem-odpowiedział wchodząc do środka pomimo moich starań
-Wyjdź stąd, bo zadzwonię na policję-powiedziałam patrząc mu w oczy, chłopak tylko się zaśmiał:
-Oj Sami, Sami. Wszyscy wiem, że tego nie zrobisz-
-Zakład?-powiedziałam chwytając za telefon, ale chłopak chwycił mój nadgarstek i wykręcił do tyłu
-Bądź grzeczna-powiedział wyrywając mi słuchawkę
-Ała! Nathan puszczaj!-powiedziałam
-Ależ proszę-Nathan puścił mój nadgarstek
-Nienawidzę Cię. Co ty sobie myślisz? Że co? Że możesz tak po prostu z butami wchodzić w moje życie?-powiedziałam wściekła
-Tak, tak właśnie myślę. Co jemy?-zapytał śmiejąc się
-Ty nic...-odpowiedziałam kierując się do kuchni
-Lubisz naleśniki?-zapytał wyprzedzając mnie
-Nathan! nie jesteś u siebie, wynocha!-krzyknęłam wbiegając do kuchni, ale już za późno, bo chłopak zaczął wykładać z szafek i lodówki poszczególne produkty potrzebne do robienia naleśników
-Chyba śnisz...-powiedziałam siadając za ladą
-Hmm.. Nie myśl, że mi się śnisz. Chciałabyś...-powiedział
Pokręciłam tylko oczami i oparłam głowę o dłonie
Nathan zabrał się za robienie naleśników. Najpierw wymieszał składniki i wstawił patelnię na ogień po czym wylał trochę masy naleśnikowej.
-Patrz jak to robi zawodowiec-krzyknął podrzucając naleśnik do góry
-Wow- powiedziałam bez entuzjazmu
-No coo? mistrz naleśników!-zaśmiał się
A gdzie podziała się Caroline? Ona to wymyśliła. Moja własna przyjaciółka? No świetnie... Nathan zniszczył mi życie, a ona zaprosiła go do mojego domu... Kochana Cari...
-Idę się wykąpać-rzuciłam
-Pomóc Ci?-chłopak wyszczerzył zęby
-Chyba śnisz...-powiedziałam wychodząc z kuchni
Wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki zamykając się na klucz. Szybko zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Kiedy skończyłam przebrałam się w długie dresowe spodnie i podkoszulek, a włosy związałam w kucyka. Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam dwa nakrycia i dwie świece, a w naczyniu z lodem stało wino.
-I jak?-zapytał chłopak obejmując mnie w talii
-Co tyy wyprawiasz?!-zapytałam zrzucając jego ręce z siebie
-No postarałem się trochę...-powiedział Nathan pękający z dumy
-Mniej gadania więcej jedzenia, jestem głodna...-stwierdziłam i usiadłam przy jednym z nakryć, chłopak podał mi naleśniki.
Jedliśmy w milczeniu. Naleśniki były przepyszne. Z truskawkami i polane czekoladą. Pycha. Nathana naprawdę się postarał. Nie wierzę... O co mu w ogóle chodzi? Najpierw wykręca mi rękę a potem robi romantyczną kolację przy świecach? Nie ogarniam facetów...



-----------------------------------------------------------------------------------------------

I jak Wam się podoba? Każdy komentarz jest dla mnie motywacja :)
Jeśli macie pytania to tradycyjnie -------> tutaj
Zapraszam na II moje nietypowe opowiadanie klik
Pozdrawiam cieplutko! <3

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział XIV



Ocknęłam się w czyiś ramionach. Nadal szumiało mi w głowie od sporej ilości alkoholu wypitego na imprezie. Spojrzałam na niewyraźną twarz osoby niosącej mnie.
-Nathan?-zapytałam
-Cii...-powiedział chłopak
-Nathan! Puść mnie!-wrzasnęłam, a chłopak postawił mnie na ziemię
Zatoczyłam parę kółek, upadłam i usłyszałam śmiech Nathana
-Oj Sami, Sami. Jak mam Cię puścić, skoro ledwo stoisz na nogach?-powiedział i chwycił mnie w biodrach
-Co ty tutaj rrobisz?-wymamrotałam przytrzymując się chłopaka
-Hmm, mieszkam niedaleko. Nie wiedziałem, że tutaj wróciłaś, a teraz właśnie ratuję Ci dupę..-powiedział ciągnąć mnie do samochodu
-Zostaw mnie!-krzyknęłam i wyrwałam się z obięć chłopaka
-Sam przestań, jesteś pijana i jak nie wezmę Cię ze sobą to ktoś weźmie sobie Ciebie na noc...-powiedział obojętnie i chwycił mnie
-Zostaw mnie! Zostaw mnie tak jak zostawiłeś mnie w szpitalu! Nienawidzę Cię!-krzyknęłam
-Wiem Sami...-powiedział wsadzając mnie do swojego samochodu
-Puszczaj! Gdzie byłeś co? Gdzie byłeś kiedy ja byłam sama!?-krzyczałam odpychając od siebie chłopaka.
Nathan tylko na mnie spojrzał, zapiął mi pasy i wsiadł na miejsce kierowcy odpalając samochód. Skuliłam się z tyłu i cicho popłakiwałam. Byłam tak pijana, że nie wiedziałam co się ze mną dzieje...





***

Otwarłam oczy i zobaczyłam śpiącego Nathana obok mnie w łóżku. A co najgorsze nie miał na sobie koszulki. Szybko wyskoczyłam z łóżka, więc Nathan się obudził i spojrzał na mnie z głupim uśmieszkiem
-Witaj mała, wytrzeźwiałaś?-zachichotał
-Co Ty tutaj robisz?-zapytałam uderzając go poduszką
-Hmm.. co ja tutaj robię? złe pytanie, to moje mieszkanie, a ja wczoraj uratowałem Ci tyłek przed Nikiem-stwierdził kładąc głowę na poduszkę
-Coo?-zapytałam niedowieżając
-No to , właśnie to-uśmiechnął się chłopak
-Nic nie pamiętam-chwyciłam się za głowę i przysunęłam do niej kolana
-Może dlatego, że byłaś kompletnie zalana?-stwierdził Nathan
-Boli mnie głowa...-powiedziałam nadal patrząc w nogi
-Czekaj dam Ci tabletkę-Nathan wstał z łóżka i na szczęście zauważyłam, że miał spodnie
"Chyba nic nie zaszło.." - pomyślałam
Chłopak wrócił z tabletką i szklanką wody
-Masz i wstawaj z tej podłogi-powiedział podając mi szklankę i pigułkę
Chłopak pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do kuchni. Usiadłam na jednym z krzeseł i połknęłam tabletkę popijając wodą.
-Czy my.. ?-zapytałam spoglądając na Nathana
-Niee... spokojnie, nie pozwoliłem Ci mnie tknąć-zaśmiał się głupio
No tak, humor Nathana i bezczelny uśmiech nie schodzący z jego twarzy.. norma
-Idiota!-rzuciłam wychodząc z kuchni kierując się do drzwi wyjściowych. Zarzuciłam kurtkę na ramiona i otwarłam drzwi, które już za chwilę zostały zamknięte przez silną rękę Nathana
-A pani gdzie się wybiera?-spytał uśmiechając się a przy tym odsłaniając śnieżnobiałe zęby
-Do domu?-powiedziałam zdziwiona
-Nie wypuszczę Cię-powiedział oplatając mnie ramionami w talii
-Puszczaj!-próbowałam się wyrwać z obięć chłopaka
-Oj Sami, Sami. Może lepiej zamieszkaj u mnie co? Zawsze jak nie ma Cię obok mnie robisz jakieś głupoty...-powiedział kpiąco
-Nie potrzebuję ochrony-powiedziałam zrzucając ręce chłopaka z talii
-Jesteś tego pewna?-uniósł jedną brew wyżej
-W 100%, więc daj mi wyjść z tego domu-powiedziałam
-Okej-otworzył drzwi a ja wyszłam"Jejku jak szybko poszło..."-pomyślałam zdziwiona. Ogarnęło mnie dziwne uczucie... 



--------------------------------------------------------------------------------------------

*Muzyka, przy której pisałam rozdział. Kilka osób chciało aby dodawała taką muzykę do każdego rozdziału :)

Tak, wiem rozdział nudny ;_;


Kto pyta nie błądzi ~ ASK
ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA NIETYPOWY BLOG tutaj

Pozdrawiam cieplutko!
Modesta 





niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział XIII

Specjalna dedykacja dla moich czytelników:
Kochani! Bez Was ten rozdział by nie powstał! DZIĘKUJĘ! <3

3 Miesiące później...

Minęło kilka miesięcy odkąd ostatni raz widziałam Nathana. Dużo się zmieniło. Wróciłam do miasta z którego mnie porwano. Odnalazłam tam starych znajomych. Tak, znajomych, nie
przyjaciół. Bo nikt za bardzo się o mnie nie martwił... No cóż... Nie znalazłam Nikodema, który zostawił mnie wtedy w klubie. Może to i nawet dobrze, bo powoli wracałam do starego życia. Byłam całkiem sama, chociaż kilka znajomych próbowało mnie wspierać. Bolała mnie myśl, że wszystko straciło jakikolwiek sens. Wszystko było mi jedno czy żyję sama, tutaj, czy znajdę kiedyś Nikodema i wyjaśnię sytuację sprzed kilku miesięcy czy będę zastanawiała się do końca mojego marnego życia dlaczego tak postąpił. Było mi wszystko jedno co będzie dalej. Nie miałam nic. To znaczy po wyjściu ze szpitala Nathan zostawił mi pieniądze, dokumenty i wszystkie rzeczy potrzebne do mojego dalszego życia. Po nim został tylko list. Znienawidziłam go. Nienawidziłam go za to co mi zrobił, za to, że mnie zostawił. Za wszystko.

-Sam ?- zapytała mnie Caroline
-Mhm ?-spojrzałam na koleżankę, która siedziała obok mnie na sofie w salonie
-Spytałam czy pójdziesz ze mną na imprezę jutro...-powiedziała
-Ehm.. Przepraszam, nie mam ochoty...-wydukałam
-Sam! Heloo? Wracaj do żywych!-powiedziała z ironią szturchając mnie łokciem
-Yh..-owinęłam się kocem i chwyciłam kubek herbaty
-Sami...-przytuliła mnie Cari
-Nom?-zapytałam wtulając się w koleżankę, nawet mogę nazwać ją przyjaciółką, bo była mi najbliższą osobą, która mi została
-Będzie dobrze, słuchaj on już nie wróci. Wszystko się zmieniło. Musisz zaczął żyć...-stwierdziła Cari
-Tak, wiem wiem...-odpowiedziałam
-To jak idziesz?-przyjaciółka nie dała za wygraną
-Yhh.. no okej..-powiedziałam przewracając oczami
-Super-ucieszyła się Cari przytulając mnie mocniej

Kiedy Caroline wyszła z mieszkania, przekręciłam klucz w drzwiach i osunęłam się na ziemie puszczając emocje wolno. Aby wypłynęło ze mnie wszystko. Robiłam tak zawsze, gdy byłam sama w mieszkaniu, które kupiłam za pieniądze Nathana. Tak bardzo chciałabym żeby był teraz obok mnie, a jednocześnie go nienawidziłam. Łzy płynęły po policzkach jak strumień. Nie miałam ani ochoty ani siły powstrzymywać emocji, które mną targały. Nie miałam siły żyć. Tak wiele się zmieniło. Tak wiele jeszcze przede mną. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas...





*KLUB POMARAŃCZA*

-Sami! Stara wróciłaś do żywych!-uściskał mnie dawny kolega
-No żyję, żyję-niechętnie uśmiechnęłam się do grona znajomych, który czekali na mnie w środku klubu
-Nareszcie!-pisnęła Olivia
Wszyscy mnie wyściskali i poszliśmy usiąść do loży. Chłopaki zamówili drinki i kelnerka po paru minutach przyniosła napoje.
-No to do dna!-krzyknął Dennis i wszyscy wypili po kieliszku
-No no widzę Sami bez popity, trochę alko Ci się przyda!-uśmiechnęła się Caroline
-Brawo!-Olivia pocałowała mnie w policzek
-To co? Idziemy tańczyć?-zapytał Alan
-No pewnie!-krzyknęli chórkiem wszyscy, oczywiście oprócz mnie
-Sami, idziesz?-zapytała Caroline
-Nie, idźcie, ja popilnuję rzeczy-wyszczerzyłam niechętnie zęby, a gdy opuścili loże, smutek znów wkradł mi się na usta. Zaczęłam więc pić. Piłam drink za drinkiem rozmyślając o rodzicach, bracie i Nathanie. Szumiało mi w głowie od alkoholu, a ja nadal nie mogłam wybić tej okrutnej myśli z głowy...




Nadal nie mogłam zapomnieć o tym wszystkim co się wydarzyło. Z rozmyślań o mojej przeszłości wyrwał mnie znajomy głos:
-Cześć Sam-
Spojrzałam na twarz osoby i zauważyłam chytry uśmieszek Nikodema
-Co ty tutaj robisz?-zapytałam i w tej samej chwili nienawiść powróciła
-Nie wiedziałem, że tutaj będziesz..-powiedział z uśmiechem przysiadając się do mnie
-Możesz mi coś wytłumaczyć?-odsunęłam się od niego i spojrzałam w zielone tęczówki
-Hmm?-zapytał
-Dlaczego mnie zostawiłeś? Wtedy w klubie? Wiesz, że mnie porwali?-
-Hmm, no wiem... Miałem Cię przelecieć, ale mi Cię porwali-zamrugał oczami
-Ccco?-wymamrotałam nie wierząc w jego słowa
-No dobrze słyszałaś. Bardzo mi się podobasz Sami-Nik przysunął się do mnie bliżej i złapał mnie za udo
-Odsuń się!-warknęłam
-Hej Skarbie, wiem, że tego chcesz-wyszeptał mi do ucha naruszając moją przestrzeń osobistą. Nie mogłam nic zrobić. Był silniejszy ode mnie, a alkohol rozbujał mnie już tak, że nie wiedziałam gdzie jestem...Nik chwycił mnie mocniej i wyniósł z loży kierując się do wyjścia. Wiedziałam, że zaraz mnie wyciągnie z klubu i będzie mógł zrobić ze mną to co będzie chciał, jednak czuła bezsilność. Moje kończyny odmawiały posłuszeństwa. Wyszliśmy z klubu, tzn. Nik ciągnął mnie za sobą na parking. Byłam półprzytomna. Nagle poczułam pod sobą ziemię. Chyba upadłam, usłyszałam krzyki i straciłam świadomość...



-------------------------------------------------------------------------------------------

Hej Miśki!
Mam nadzieję, że wybaczycie mi pierwszy taki rozdział bez Nathana ^^

Wiecie, że jesteście najlepsi? Kooocham Was, dzięki Wam napisałam ten rozdział! Naprawdę :)
Jeśli macie jakiekolwiek pytania to zapraszam na ASK
Mam nadzieję, że Wam się podoba, każdy komentarz jest dla mnie motywacją! :)
Pozdrawiam.
Modesta :*

ZAPRASZAM NA NIETYPOWE OPOWIADANIE --->  klik



sobota, 19 kwietnia 2014

Wesołych Świąt!

Hej czytelnicy ! :)
chciałabym życzyć Wam wszystkiego co dobre, smacznego jajka i radości w gronie rodzinnym,
a przede wszystkim odpoczynku od szkoły i codziennych trudności, 

bo przecież każdemu się to należy !




Siedzi sobie baran na zielonej łące,
a wokoło hasają wesołe zające,
bawią się i śmieją, wniebogłosy krzyczą,
że w te piękne święta RADOŚCI Ci życzą.


Chciałabym zobaczyć ile osób czyta mojego bloga, więc jeśli każdy doda jakiś komentarz pod tym postem będzie mi baardzo miło :)

WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI! :*

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział XII

Powoli podniosłam powieki rozglądając się wokół siebie. Gdy tylko spróbowałam się podnieść ból mnie atakował. Bolało mnie wszystko, każda część ciała
Ktoś chwycił mnie za rękę i poczułam ciepło rozlewające się w moim ciele. Coś poczułam, ale nie jestem pewna co. Tak jakby ulga... a może radość, tak to chyba lekka radość, że jednak ktoś na mnie czekał. Że nie jestem sama. Otwarłam oczy szerzej i zobaczyłam Nathana.
Gdy go zobaczyłam, nienawiść, którą go obdarowywałam zniknęła... coś się stało, coś poważnego...
-Oh Sam...-szepnął do mnie chłopak
-Ccco się sstało?-wyszeptałam
-Skoczyłaś z mostu Sam...-powiedział smutnie Nathan
-Coo?-zapytałam próbując podnieść się choć odrobinkę
-Byłaś nieprzytomna 6 dni..-odpowiedział
-Jak to się stało? Jak mnie znalazłeś?-spytałam
-Szedłem za Tobą, ale gdybym wiedział.. Oh Sam.. Gdybym wiedział, że zamierzasz skoczyć, podszedł bym do Ciebie bliżej...-odpowiedział smutnie
-Ale ja chciałam umrzeć! Rozumiesz? Nie mam już po co żyć!-powiedziałam zachrypniętym głosem, a łzy same poleciały po policzkach
Nathan wstał z krzesła, podszedł i mnie przytulił. Znów poczułam to ciepło. Tą ulgę i lekką radość, że nie jestem sama. Że jest ktoś mi bliski. Że nie muszę się o nic martwić. Pierwszy raz w ramionach Nathana poczułam się bezpiecznie...
-Cii, spokojnie, leż, odpoczywaj..-powiedział
Zamknęłam oczy, chciałam znowu poczuć tą ulgę albo radość, którą czułam na początku
-Śpij, jak się obudzisz, będzie wszystko dobrze.. śpij-wyszeptał chłopak



***

-Dzień dobry Samantho-powiedział lekarz stojący obok mojego łóżka wraz z dwiema pielęgniarkami
-Coo się stało?-spytałam
-Próba samobójcza... ale teraz wszytko będzie dobrze, ten chłopak kazał Ci przekazać list-położył kartkę papieru na łóżko i wyszedł wraz z pielęgniarkami. Wzięłam list do ręki i otworzyłam. Zobaczyłam krzywe pismo Nathana i zaczęłam czytać:

"Droga Sam, 
chciałem Cię przeprosić... tak dobrze czytasz, chciałem Cię przeprosić za to, że wplątałem Cię w to wszystko. 
Gdybym tego nie zrobił, byłabyś teraz szczęśliwa. Chciałbym, żebyś o tym wszystkim zapomniała, o tym, że istnieję. Wiem, że będzie to trudne po tym wszystkim co zrobiłem.
Nie chcę, żebyś cierpiała, nie chcę patrzeć na Twoje kolejne łzy. Proszę zapomnij o tym. Nigdy mnie już nie zobaczysz, obiecuję. 
Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz... Jeszcze raz bardzo przepraszam. Nathan"

Poczułam pustkę w sercu, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zostałam całkiem sama. Jeszcze przedtem miałam Nathana i Toma... a teraz? a teraz zostałam sama...
Nie mogę uwierzyć, że odszedł...On mnie zostawił, porzucił...
-To jest tylko sen, zaraz się obudzę.-myślałam gapiąc się bez celu w krzywe pismo chłopaka
Niestety to nie był sen, to był realny świat w którym straciłam wszystko... Straciłam wszystko co kocham, a teraz zostałam sama... Po co on mnie ratował? Po co? Żebym teraz została sama? Co ja mam ze sobą zrobić? Odłożyłam list na półkę obok łóżka. Wtuliłam się w poduszkę i zamknęłam oczy marząc, aby ten koszmar się skończył... Aby wszystko co złe już minęło.



Nathan's POW
Wziąłem czystą kartkę papieru i zacząłem pisać. Napisałem pierwsze zdania, ale w ogólne nie trzymały się kupy, skreśliłem je i zacząłem pisać od nowa. Kolejne zdania też nie wychodziły.
Ręce mi się trzęsły, więc wyszło beznadziejnie... jak zawsze zresztą...dobra, raz kozie śmierć... Napisałem co miałem napisać. Napisałem tak od serca. Pierwszy raz od wielu lat wyraziłem swoje uczucia...
Napisałem kilka słów od siebie i poszedłem do lekarza poprosić go , aby przekazał list Sam. Zgodził się, więc wziąłem swoje rzeczy, ostatni raz spojrzałem na dziewczynę. Tak słodko spała.
Była taka niewinna, tak dużo się nacierpiała, że postanowiłem definitywnie odejść. Wyszedłem ze szpitala.
Poczułem ukłucie w sercu, ale mimo to nie dałem się zwieźć mojemu sercu. Nie mogę przy niej zostać dłużej, bo zranię ją jeszcze bardziej. Mam nadzieje, że sobie poradzi... że ułoży sobie jakoś życie... nadzieję można mieć zawsze...


--------------------------------------------------------------------------------------------------------

I jak Wam się podoba? Każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszej pracy nad opowiadaniem, a bardzo przyda mi się wsparcie bo kończą  mi się pomysły na kolejny rozdział :/

Jak macie jakieś pytania to zapraszam: ASK

sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział XI

Poczułam, że jestem w wodzie. Spadałam na dno, a pod powierzchnią wody błyszczało słońce. Chciałam wypłynąć w górę, ale coś trzymało mnie głęboko pod powierzchnią.
Nie czułam nigdzie powietrza. Tak bardzo chciałabym je teraz poczuć. Błagam, niech ktoś mnie wyciągnie z wody...

Otwarłam oczy i ujrzałam Nathana siedzącego na krześle. Chłopak miał opartą głowę o łóżko. Chyba spał. Rozejrzałam się wokół siebie i zauważyłam białe ściany szpitala.
Usłyszałam dźwięk maszyny, która coraz głośniej i szybciej piszczała. Zrobiło mi się słabo. Przed zamknięciem oczu zobaczyłam przerażony wzrok Nathana. A potem już pustka...Znowu znalazłam się w wodzie. Na samym dnie. Próbowałam wypłynąć i walczyć z wodą, ale coś ciągnęło mnie w dół...



Nathan's POV
Znalazłem ją stojącą na moście. Była przerażona. Obserwowałem ją, ale nigdy bym nie pomyślał, że zamierza się zabić, więc nie podchodziłem do niej. Płakała. Weszła na kolejny szczebel mostu, coś krzyknęła i ku mojemu zaskoczeniu skoczyła. Szybko podbiegłem do tego samego miejsca i skoczyłem za nią. Szukałem jej długo, bo gdy skoczyła musiała zaciągnąć wodę do ust, a ona pociągnęła ją ku gruntowi. Kiedy ją wyciągnąłem na brzeg, nie oddychała. Szybko zadzwoniłem na pogotowie i zacząłem ją reanimować.
Nadal nie oddychała. Byłam przestraszony, nie wiedziałem co robić... Pogotowie wreszcie przyjechało i zabrało ją do szpitala. Było z nią kiepsko... Siedziałem przy niej 2 dni... W ogóle nie spałem. Tom przyniósł mi coś do zjedzenia ale nie byłem nawet głody. Cały czas patrzyłem na Sam, na biedną dziewczynę, która wycierpiała się już za dużo. Znienawidziła cały świat, a ja znienawidziłem siebie...
W końcu zasnąłem przy niej, ale obudził mnie pisk maszyn. Otwarłem oczy i ujrzałem Sam tracącą życie... Lekarze przybiegli i kazali mi wyjść z sali.

Tom's POV
Sam tak szybko wyszła... Wzięła torbę i wyszła... To było okropne uczucie. Ona jest naprawdę dobrą dziewczyną. Kiedy staliśmy w drzwiach tracąc widok Sam, Nathan pobiegł po kurtkę mówiąc, że nie da jej odejść. Wybiegł z domu za nią. Nie wiem czy ją złapał, ale po godzinie zadzwonił do mnie, że jest w szpitalu, a z Sam nie jest za dobrze. Szybko przyjechałem do szpitala i zobaczyłem roztrzęsionego Nathana siedzącego obok łóżka. Siedział tam 2 dni czekając aż dziewczyna się obudzi. Nigdy nie widziałem takiego przejętego Nathana. Jest moim bratem i naprawdę nigdy nie widziałem go w takim stanie. Chłopak nic nie jadł, nie spał i tylko wpatrywał się w resztki życia Sam. Oczywiście przyniosłem mu coś do przegryzienia, bo przecież musi coś jeść...


***

Nathan's POV
-Jest z nią kiepsko...-usłyszałem od lekarza
-Co? co to znaczy?-spytałem roztrzęsionym głosem
-Kiedy skoczyła z mostu, musiała zakrztusić się wodą. Reanimowałeś ją. Nie wiem czy przeżyje...-powiedział poważnym tonem
-Musicie ją uratować! słyszysz gościu! zrób wszystko aby ją uratować inaczej...!- krzyczałem szarpiąc lekarza
-Nathan! Nathan przestań!-Tom podbiegł i odciągnął mnie od lekarza
-On muszą ją uratować! słyszysz?!-krzyczałem patrząc na lekarza
-Spokojnie! Nath popatrz na mnie-Tom chwycił moją twarz i skierował tak, że nasze spojrzenia się spotkały
Popatrzyłem na niego ze łzami w oczach
-Nathan, wyleczą ją-powiedział do mnie brat

Sam nie obudziła się przez kolejne 3 dni. Było z nią coraz gorzej. Rozmawiałem z nią codziennie, siedziałem przy niej prawie cały czas, czekając aż się obudzi. Kilka razy próbowała otworzyć oczy, ale gdy tylko nadeszła ta chwila, maszyna znów piszczała szybciej, a lekarze ją ratowali od śmierci. Cały czas miałem nadzieję, że będzie lepiej, że wszystko się ułoży.
Ona nie może odejść... Musi żyć, to przeze mnie jest w takim stanie. Gdy tylko się obudzi, zniknę z jej życia, obiecuję. Ale muszę wiedzieć, że ułoży sobie życie i będzie znów żyła jak dawniej...

Tom's POV
Nathan chyba ją kocha... Siedzi przy niej cały czas. Rozmawia z nią. Mój brat nigdy nie przejął się tak bardzo czyimś życiem. Sam jest wyjątkową dziewczyną, to może dlatego Nathan tak bardzo chce by nadal żyła. Nic z tego nie rozumiem. Przecież jej nienawidził, a przynajmniej tak mi się zdawało. Teraz zrozumiałem, że chyba coś do niej czuje...
Mam nadzieję, że dziewczyna przeżyje...




--------------------------------------------------------------------------------------------------


Wiem, długo mnie nie było, ale naprawdę mam teraz mętlik w głowie i nawet nie mam ochoty myśleć o tym opowiadaniu... Trochę mi się pomysły kończą na dalsze części, więc trzymajcie kciuki za moją wenę...
I jak wam się podoba? Każdy komentarz jest dla mnie motywacją :)
A jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na ASK